Tej nocy miałem dyżur. Grałem w szachy z kierowcą. [...] Usłyszałem: „Tak, tak, jedziemy, jedziemy...”. [...] „Dokąd?” – zapytałem. „Do elektrowni w Czarnobylu.” [...]
Podjechaliśmy. Od razu stało się jasne – pali się. Czerwone płomienie jak chmura. „Ale będzie pracy” – pomyślałem. Przyjechaliśmy tam kwadrans przed 2.00 w nocy. [...] Zobaczyliśmy, że jest rozsypany grafit. Miszko powiedział: „Grafit, co to takiego?”. Odepchnąłem kawałek nogą. A szeregowiec z drugiego samochodu podniósł go: „On jest gorący”. Kawałki były różne – duże i małe – takie, które można wziąć w ręce. Wywaliło je na ścieżkę, wszyscy tam po nich deptali.
Tylko o promieniowaniu nic nie wiedzieliśmy. [...] Samochody puściły wodę, Miszko napełniał cysternę, woda poszła w górę.
Czarnobyl, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.
Pracowaliśmy. Widać było ogień – paliło się, unosiła się umiarkowana chmura dymu. [...] Kiedy zobaczyliśmy, że ogień się nie pali, a zaczynają już lecieć iskry, powiedziałem: „Chłopcy, to już gaśnie”. [...]
Już wiedzieliśmy, że [lejtnanta] Prawyka i Teliatnykowa odwieźli – wtedy dotarło do nas, że jest promieniowanie. Powiedzieli nam: „Chodźcie tu do jadalni, bierzcie proszki”. [...]
Wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy do pierwszego kompleksu budynków, tam nas zaczęli sprawdzać pod kątem promieniowania. Wszyscy podchodzili, a urzędnik pisał: „zanieczyszczony, zanieczyszczony, zanieczyszczony...”. Poza tym niczego nie mówili.
Czarnobyl, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.
Obudził mnie dzwonek telefonu. [...] Poczołgałem się do aparatu. W słuchawce głos Wiaczesława Orłowa, mojego zwierzchnika – zastępcy naczelnika do spraw eksploatacji oddziału reaktora numer 1.
– Dzień dobry, Arkadij. Przekazuję ci komendę Czuhynowa: wszyscy kierownicy mają szybko przybyć na stację do swojego oddziału.
Opanowała mnie trwoga.
– Wiaczesławie Orłowiczu, co się stało? Coś poważnego?
– Sam niczego nie jestem pewien. Przekazano, że awaria. Gdzie, jak, dlaczego – nie wiem. Zaraz pobiegnę do garażu po samochód, a o 4.30 spotkamy się przy „Radudze”.
– Dobrze, ubieram się.
Odłożyłem słuchawkę, wróciłem do sypialni. Sen się ulotnił. W głowie tłukła mi się jedna myśl: „Moja żona Maryna jest dzisiaj na stacji. Czekają na zatrzymanie czwartego bloku, aby przeprowadzić eksperyment”. [...]
Wyskoczyłem na ulicę. Spotkałem dwuosobowy patrol milicji z maskami przeciwgazowymi. Wsiadłem do samochodu Orłowa, wyjechaliśmy na prospekt Lenina. Z lewej strony, z punktu medycznego, z szaloną prędkością wyłoniły się na wiadukcie dwie karetki na sygnale, szybko pojechały do przodu.
[...] Wypadliśmy z lasu, od strony drogi dobrze było widać wszystkie bloki. Patrzyliśmy obaj, oczom nie wierząc. Tam gdzie powinna być centralna sala czwartego bloku – czarna zawalina. Strach...
Czarnobyl, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.
Drzwi punktu medycznego były zamknięte. Zadzwoniłem do centrali. „Jaka sytuacja?” – zapytałem. – „Sytuacja niejasna, zostańcie na miejscu. Jeśli trzeba, udzielajcie pomocy.” [...]
Zacząłem przypominać sobie higienę wojenną, wiedzę z uczelni. Coś sobie przypomniałem, choć zdawało mi się, że nie pamiętam. Przecież myśmy wtedy nie uważali... Komu to było potrzebne – higiena promieniowania. Hiroszima, Nagasaki – to wszystko tak od nas daleko.
[...] Raptem podeszło do mnie trzech, chyba mundurowych. Przyprowadzili 18-letniego chłopca – skarżył się, że go mdli, miał silny ból głowy, zaczął wymiotować. Pracował na trzecim bloku i chyba zaszedł na czwarty...
[...] Zaprowadziłem go do karetki. Chłopak „odpływał” na moich oczach, choć był pobudzony, a jednocześnie miał zaburzenia psychiczne, nie mógł mówić. Zaczął się słaniać, jakby łyknął porządną ilość spirytusu, ale zapachu nie było... A ci, którzy wybiegali z bloku, krzyczeli: „Straszne, straszne” – mieli już zaburzenia. [...]
Kiedy zrobiłem mu zastrzyk, od razu przyszło jeszcze trzech czy czterech. Wszystko było jak w książce: ból głowy z takimi symptomami, jak ściśnięte gardło, suchość, mdłości, wymioty. Aplikowałem im relanium. Byłem sam, bez pielęgniarza. Od razu wsadzałem ich do samochodu i odprawiałem do Prypeci.
[...] Jak tylko ich odprawiłem, chłopcy przyprowadzili do mnie kilku strażaków. Po prostu słaniali się na nogach. Zastosowałem czysto objawowe leczenie: relanium i aminazyn, żeby trochę odciążyć psychikę, zmniejszyć ból.
Czarnobyl, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.
Podjechaliśmy o 4.50. Rzuciliśmy się do śluzy sanitarnej. Szybko ubrałem się na biało, na przejściu zobaczyłem Saszę Czumakowa, partnera Maryny. Powiedział, że Maryna się przebiera. Spadł mi kamień z serca...
Telefon od naczelnika cechu reaktora numer 1 – Czuhynowa, który właśnie przyszedł z czwartego bloku. Podobno sprawy się kiepsko mają. Wszędzie wysokie promieniowanie. Są zawaliny, wiele ruin.
Czuhynow i zastępca głównego inżyniera do spraw eksploatacji pierwszej części (czyli pierwszego i drugiego bloku) Anatolij Sytnykow starali się uruchomić zapasowy system chłodzenia reaktora. We dwóch nie dawali rady.
[...] Otworzyliśmy awaryjny komplet „środków ochrony osobistej”. Wypiłem flakon jodku potasu, popiłem wodą. Tfu, jakie ohydztwo! Ale trzeba. Ołowow miał dobrze – jodek przyjął w postaci tabletki.
W milczeniu się ubraliśmy. Nałożyliśmy ochraniacze z plastiku na nogi, podwójne rękawice, maski, kaski. Wyciągnęliśmy z kieszeni dokumenty i papierosy. Jakbyśmy szli na rozpoznanie. Wzięliśmy górniczą lampę – sprawdziliśmy, czy się pali.
Czarnobyl, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.
Pojechałem do elektrowni, postanowiłem zorganizować mycie miasta. Poprosiłem o przysłanie samochodu myjącego. Przyjechał. [...] Na całe miasto, na 50 tysięcy mieszkańców, mieliśmy cztery polewaczki! [...] Przyjechała cysterna, skąd ją wykopali – nie wiem. Kierowca nigdy wcześniej taką nie jeździł i nie wiedział, jak włączyć pompę. Woda ze szlaucha lała się tylko pod własnym ciśnieniem. Pogoniłem go z powrotem, przyjechał za kilkanaście minut. Już umiał włączyć pompę. Zaczęliśmy myć drogę.
Prypeć, 25 kwietnia
Katarzyna Jakubowska-Krawczyk, Zona Czarnobyl, „Karta” 2001, nr 67.